Yahoo! – kolos na glinianych nogach
on Styczeń 14, 2011 in Internet, News
Niegdyś będący potęgą, dziś skłaniający się ku upadkowi. Czy osłabiany stale od 5 lat przez Google’a serwis legnie w gruzach? Historia Yahoo! zaczęła się w 1995 roku, gdy dwaj studenci fizyki z uniwersytetu w Stanford (Kalifornia) – David Filo i Jerry Yang zaczęli porządkować swoje dokumenty znalezione w Internecie dzięki wyszukiwarce AltaVista. Szybko doszli do wniosku, że ich katalog dokumentów internetowych jest na tyle interesującym przedsięwzięciem, że warto poświęcić mu więcej czasu. Początkowo strona nazywała się Jerry and David’s Guide to the World Wide Web. W miarę wzrostu popularności stronę internetową przemianowano na Yahoo, skrót od Yet Another Hierarchic Officious Oracle (Kolejny Zhierarchizowany System Zarządzania Bazą Danych). W pierwszej połowie 1996 r. Yahoo! zadebiutowało na giełdzie. Dziś Yahoo nie ma się już czym chwalić. Nikt nie ma bowiem złudzeń, że spółka jest w stanie jeszcze kreować i zdobywać nowe rynki, tak jak czyniła to w latach 90-tych. A przecież w 2008 r. Microsoft składał ofertę zakupu Yahoo! za 31 dolarów od udziału lub 44,6 miliardów do wszystkich akcji. Zarząd Yahoo! odrzucił ofertę, twierdząc że oferta jest zbyt niska. 3 maja 2008 r. Microsoft wycofał swoją ofertę. Problemy zaczęły się, gdy na arenę wkroczył Google. Yahoo! bardzo dotkliwie odczuł porażkę po przegranej z Google’em batalii o rynek reklamy internetowej. Banery reklamowe w serwisach informacyjnych ostatecznie okazały się mniej atrakcyjne dla reklamodawców niż linki sponsorowane, oferowane w wyszukiwarce. Google stał się potentatem rynku reklamy internetowej. Gdy w 2005 r. udziały tych dwóch firm w internetowym rynku reklamy były równe (po 19,4 proc.), po dwóch latach Google miał już 28,6 proc., a udziały Yahoo! spadły do 15,5 proc. Od paru lat prym w Internecie wiodą czynni użytkownicy, którzy sami kreują kształt serwisów społecznościowych. Foursquare umożliwił swoim użytkownikom geolokalizację, by mogli wymieniać informacje o okolicy, w której mieszkają i poznawać sąsiadów. Serwis skupia 3 mln osób, co próbował wykorzystać w tym roku Yahoo!, oferując założycielowi, Dennisowi Crowleyowi, 100 mln dolarów, lecz ten postąpił podobnie jak wcześniej Zuckerberg na podobną propozycję (tylko że Yahoo! twórcy facebook’a proponowało przed 4 laty aż miliard dolarów): po prostu powiedział „nie”. Crowley wiedział, że Yahoo! ze swoim wizerunkiem dinozaura Internetu może tylko zaszkodzić nowemu przedsięwzięciu. Portal zmuszony został do zamknięcia kilku serwisów tematycznych:
  • Maven’a – dystrybutora plików wideo;
  • Delicious’a – oferującego gromadzenie ulubionych stron internetowych;
  • Jumpcut’a – na którym można było tworzyć pliki wideo.
Kłopoty nie ominęły Flickr’a (serwis wyparty przez googlowską Picasę), skupiającego 58 mln osób zainteresowanych wrzucaniem w sieć własnych zdjęć. Ale prawdziwą klęską okazał się upadek serwisu pocztowego Yahoo!. I choć Google wchodził na rynek 7 lat po nim, zaskoczył prostym posunięciem: zaoferował konto o pojemności 1 GB w czasach, gdy Yahoo! dawało 25 MB. Istotą przewagi Googl’a stała się jego innowacyjność. Kiedy Yahoo! postawił na dostarczanie kontentu, Google skupiał się na technologii. Obecnie połowę z 21 mld dol. kapitalizacji Yahoo! stanowią udziały w Alibabie (serwis aukcyjny), trochę przypadkowej inwestycji w chińską firmę Jacka Ma. Alibaba nota bene wyparła eBay’a, inną gwiazdę internetu, która obecnie ma problemy podobne do Yahoo!.
nazwa serwisu wyparty przez:
Yahoo! Google
Flickr (własność: Yahoo!) Picasa (własn.: Google)
MTV YouTube
eBay Alibaba (Chiny; w Polsce: Allegro)
MySpace Facebook
Na Yahoo! nie ma wielu chętnych. Wprawdzie mówi się, że Blackstone Group, największy fundusz private equity, rozważa przejęcie spółki i połączenie jej z America Online (AOL), ale rozmowy są na bardzo wczesnym stadium i niczego nie przesądzają. Byłaby to druga po Microsoft próba przejęcia upadającego kolosa. Czy AOL się to opłaci? Zarówno Yahoo!, jak i AOL szukają sposobów rywalizacji z serwisami social media, jak Facebook i Twitter, które gwałtownie odbierają im użytkowników. Nie wiadomo, co przyniesie przyszłość. Istnieje szansa na fuzję AOL i Yahoo!. Według innego scenariusza Yahoo! podzielony zostałby między kilku udziałowców, wliczając w to Alibabę Group. Rupert Murdoch (News Corp.) również ostrzy zęby na dogorywającą spółkę. Tylko że wtedy możemy zapomnieć o jakiejkolwiek innowacyjności i schlebianiu gustom odbiorcy. zobacz Google walczy ze spamem
Share This Post